
W niniejszym oświadczeniu kolektyw złożony z irańskich, kurdyjskich i afgańskich feministek-internacjonalistek stwierdza, że musimy sprzeciwić się morderczym atakom izraelskich i amerykańskich sił zbrojnych na ludność Iranu, jednocześnie odrzucając opresję ze strony irańskiego rządu. Imperialistyczne projekty ludobójcze nigdy nas nie wyzwolą, a patriarchalne reżimy nacjonalistyczne nie zapewnią nam ochrony.
Kolektyw Roja sporządził to oświadczenie 16 czerwca, trzeciego dnia wojny. Pierwotnie zostało ono opublikowane w języku perskim. Od tego czasu wiele się wydarzyło, w tym bezpośredni atak Stanów Zjednoczonych w sobotę 21 czerwca. Niemniej jednak tekst ten zawiera cenną analizę strategii rządów Stanów Zjednoczonych i Izraela mającej na celu przekształcenie Bliskiego Wschodu.
Aby zapoznać się z kontekstem ruchu Jin, Jiyan, Azadi („Kobieta, Życie, Wolność”) w Iranie, przeczytaj ten artykuł; więcej informacji na temat powstania, które wybuchło w 2022 roku, znajdziesz tutaj. Inne oświadczenie Roja można przeczytać tutaj.
Kolektyw Roja
Roja to niezależna feministyczno-internacjonalistyczna grupa z siedzibą w Paryżu, której członkowie pochodzą z Iranu, Afganistanu (Hazara) i Kurdystanu. Kolektyw powstał w odpowiedzi na zabójstwo Jiny (Mahsy) Amini przez państwo oraz ogólnokrajowe powstanie „Jin, Jiyan, Azadi” („Kobiety, życie, wolność”) we wrześniu 2022 roku. Roja koncentruje się na walkach politycznych i społecznych w Iranie i na Bliskim Wschodzie oraz na lokalnej i międzynarodowej pracy solidarnościowej we Francji, w tym z Palestyną. „Roja” oznacza „czerwony” w języku hiszpańskim; w języku kurdyjskim „roj” oznacza „światło” lub „dzień”; w języku mazandarani „roja” oznacza „gwiazda poranna”

Plakat podczas demonstracji w Paryżu zorganizowanej przez Roja, Feminists4Jina i Socialist Solidarity.
„Kobiety, życie, wolność” przeciwko wojnie
Sprzeciwiamy się obu wojowniczym, patriarchalnym mocarstwom kolonialnym. Nie jest to jednak bierność. To punkt wyjścia do naszej aktywnej walki o życie.
Kiedy Izrael prowadzi dzieci z Gazy na rzeź pod tęczową flagą, Islamska Republika Iranu pogrążyła Syrię w krwi pod pozorem antyimperializmu. Jedna dopuszcza się ludobójstwa Arabów w Palestynie, druga podporządkowuje sobie nieperskie grupy etniczne w swoich granicach. Netanyahu próbuje zawłaszczyć znaczenie hasła „Kobiety, życie, wolność”, aby ukryć swoją kolonialną ekspansję i agresję militarną pod pozorem „wolności”, podczas gdy Chamenei przeznacza wszystkie zasoby na budowę imperium szyickiego, rzekomo w celu zwalczania ISIS i obrony Palestyny.
Rzeczywiście, ci dwaj odwieczni wrogowie są lustrzanym odbiciem siebie nawzajem pod względem zabijania i złowrogich zamiarów. Nie wolno nam jednak zrównywać tych dwóch kapitalistycznych reżimów pod względem ich pozycji w globalnym porządku: zdolność Republiki Islamskiej do agresji militarnej jest niewątpliwie znacznie mniejsza niż zdolność Izraela i jego zachodnich imperialistycznych sojuszników. Jednak cierpienia, jakie spowodowała, są tak samo absolutne jak przemoc syjonistycznego faszyzmu. Wszelkie próby relatywizowania tych cierpień, ilościowo lub jakościowo, są mylącym uproszczeniem. Cierpienia te obejmują wiele form ucisku, w tym wygórowane koszty projektu nuklearnego i pozbawianie ludzi godności.
Ta asymetryczna wojna między Izraelem a Islamską Republiką jest przede wszystkim wojną przeciwko nam.
Jest to wojna przeciwko temu, co stworzyliśmy podczas powstania „Jin, Jyain, Azadi”, temu, co osiągnęliśmy i temu, co kryje się w jego potencjalnej przyszłości: feministycznemu, antykolonialnemu, egalitarnemu powstaniu, które nie wyrosło z władzy państwowej, ale miało swoje źródło w walkach ludowych Kurdystanu – zwłaszcza tych prowadzonych przez kobiety – a następnie rozbrzmiało echem w całym Iranie.
Jest to jednocześnie wojna przeciwko uciskanym i klasom robotniczym: przeciwko pielęgniarkom ze szpitala Farabi w Kermanshah i strażakom z małego miasteczka Musian w Ilam, którzy zostali dotknięci izraelskimi atakami powietrznymi – pierwsze 16 czerwca, drugie dwukrotnie, 14 i 16 czerwca.
Wojna ta wymierzona jest w infrastrukturę i sieci, które podtrzymują codzienne życie w tym regionie.
Zajęcie jasnego, bezkompromisowego stanowiska w sprawie wojny – potępienie ataku Izraela i powiedzenie „nie” Republice Islamskiej – jest minimalną strategiczną podstawą do sformułowania zbiorowej kampanii domagającej się natychmiastowego zawieszenia broni. „Kobiety, życie, wolność przeciwko wojnie” to nie tylko hasło; wyznacza ono ostrą granicę wokół zestawu tendencji, których sprzeczności i konflikty są dziś wyraźniejsze niż kiedykolwiek.
Po jednej stronie stoją oportunistyczni zwolennicy zmiany reżimu, którzy przez lata popierali sankcje zachodnie i amerykańskie, bili w bębny wojny, zaprzeczali ludobójstwu w Strefie Gazy, a teraz błagają o „wyzwolenie” w całkowitej służalczości wobec swojego pana, Izraela. Krótko mówiąc: ci, którzy minimalizują imperialistyczną wojowniczość Zachodu, przede wszystkim skrajnie prawicowi perscy nacjonaliści rojalistyczni.
Z drugiej strony znajduje się kampizm, czyli stanowisko polityczne, które popiera każdy projekt – bez względu na to, jak autorytarny – sprzeciwiający się blokowi zachodniemu, przedstawiając go jako „ruch oporu”.
Ponadto istnieją siły, które priorytetowo traktują walkę z zbrodniczymi atakami Izraela, odwołując się do „stanu wyjątkowego” lub „interesu ludu”. Ta ostatnia grupa kończy albo wybielając zbrodnie Republiki Islamskiej w kraju i za granicą, albo przyjmując strategiczne milczenie w tej sprawie. To właśnie oni po 7 października 2023 r. wydali ostrzeżenia o niebezpieczeństwie obojętności wobec wspólnego losu narodów Bliskiego Wschodu – ale zamiast podkreślać oddolną walkę internacjonalistyczną, zatarli granicę między oporem społecznym a władzą państwową. Słusznie zauważyli, że Iran jest kolejnym krajem po Libanie i Palestynie w tak zwanym „nowym porządku Bliskiego Wschodu”, ale tylko po to, aby bagatelizować i deprecjonować walkę kobiet, mniejszości etnicznych i uciskanych klas w tym „momencie”. Ich ostrzeżenia pozostały abstrakcyjne, ponieważ nie wspomnieli ani słowem o długotrwałym zawłaszczaniu – i ideologicznej monopolizacji – dyskursu antykolonialnego przez Islamską Republikę od czasu rewolucji w 1979 roku.
Uważamy, że tylko poprzez wyznaczenie tych granic – podkreślając wzajemne i nierozerwalne powiązania między wieloma walkami społecznymi w regionie – możemy stworzyć solidny front przeciwko ludobójstwu Izraela i jednocześnie wyrwać dyskurs antykolonialny z monopolu Republiki Islamskiej, konfrontując się z etnonacjonalistami, którzy zaprzeczają istnieniu mniejszości etnicznych i „kolonializmu wewnętrznego” w Republice Islamskiej.
W solidarności z wspólnym losem narodów Bliskiego Wschodu – od Kabulu po Teheran, od Kurdystanu po Palestynę, od Ahwazu po Tabriz, od Beludżystanu po Syrię i Liban – który stanowi materialną podstawę walki internacjonalistycznej, kierujemy niniejsze oświadczenie do uciskanych i uciśnionych w Iranie i regionie, do diaspory oraz do „przebudzonych sumień” świata.

Transparent podczas demonstracji w Paryżu zorganizowanej przez Roja, Feminists4Jina i Socialist Solidarity.
13 czerwca / 23 Khordad: Śmierć od bomb i rakiet
Czystki etniczne dokonywane przez zbrodnicze państwo izraelskie nie ograniczają się do tego dnia, tego roku, a nawet tego stulecia. Jednak geopolityczna linia uskoku, która otworzyła się 7 października 2023 r., grozi teraz pochłonięciem Republiki Islamskiej i ludu Iranu od wewnątrz – z oszałamiającą prędkością i szokującą intensywnością – rzucając ciemny cień na horyzont, który nadwyręża nasze emocjonalne i psychiczne granice.
Być może są to najbardziej krytyczne dni w naszym życiu od czasu rewolucji w 1979 roku.
Od świtu piątku 13 czerwca do poniedziałku 16 czerwca izraelskie siły zbrojne przeprowadziły 170 ataków, uderzając w 720 celów w całym Iranie.
-
Faza pierwsza: obiekty jądrowe, bazy rakietowe, systemy obrony powietrznej oraz zabójstwa naukowców i dowódców wojskowych w obszarach mieszkalnych – ataki wymierzone w dziesiątki wysokich rangą dowódców Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej [oddział irańskich sił zbrojnych], które zadały bezprecedensowy cios strukturze wojskowo-bezpieczeństwa IRGC.
-
Faza drugao: skoordynowane ataki na rafinerie i magazyny paliw (Shahran w Teheranie i Pars South w Zatoce Perskiej), porty, lotniska i infrastrukturę krytyczną, które mają wpływ nie tylko na arterie wojskowe, ale także na reprodukcję społeczną i życie codzienne.
-
Faza trzecia: ataki na symbole władzy rządowej – ministerstwa, budynki urzędowe i główną agencję nadawczą Republiki Islamskiej w Teheranie – centralny ośrodek przesłuchań, tortur i propagandy nienawiści. Instytucja medialna z czterdziestoletnią historią fabrykowania dossier, szerzenia kłamstw i oczerniania ubogich, kobiet, afgańskich migrantów i dysydentów politycznych.
W przeciwieństwie do kuszących obietnic faszystowskich propagandystów sprzedających wolność za pomocą bomb, we wszystkich tych fazach nie doszło do „precyzyjnych uderzeń” w cele wojskowe, ale do masowej rzezi cywilów, kobiet i dzieci. Do 15 czerwca zginęło co najmniej 600 osób, a 1277 zostało rannych. [W dniu publikacji tego artykułu, 23 czerwca, liczby te są znacznie wyższe.]
W odpowiedzi Islamska Republika wystrzeliła do 16 czerwca ponad 350 rakiet i dronów w kierunku Izraela. Jeden z głównych ataków był wymierzony w północną część Izraela, w tym Hajfę – strategiczne centrum przemysłowe i węzeł logistyczny energetyczny. Chociaż większość pocisków została przechwycona przez systemy obronne izraelskiej armii i jej sojuszników, kilka z nich dotarło do obszarów cywilnych. W chwili pisania tego tekstu zginęło 24 Izraelczyków, w tym cztery kobiety z jednej rodziny.
W tej tragicznej sytuacji Islamska Republika nie tylko porzuciła przerażoną ludność – nie zapewniając jej nawet najbardziej podstawowych usług, takich jak przejrzysta informacja publiczna, schrony przeciwlotnicze czy systemy alarmowe – ale także zaostrzyła kontrolę państwa: wysłała oddziały prewencyjne, ustawiła punkty kontrolne w miastach i wyostrzyła broń do egzekucji pod pretekstem „szpiegostwa na rzecz Izraela”. Chociaż nie jest to zaskakujące w czasie wojny – w rzeczywistości jest to symptomatyczne dla niezdolności reżimu do zapewnienia bezpieczeństwa – niesie to ze sobą szeptaną groźbę „powieszenia zdrajców na każdym drzewie”. Taka logika wynika naturalnie z reżimu, którego przetrwanie zależy od represji wewnętrznych, egzekucji, militaryzacji życia codziennego i nieustannej ekspansji regionalnej.

Transparent Roja podczas demonstracji w Paryżu 14 czerwca przeciwko ludobójstwu Palestyńczyków.

Demonstracja w Paryżu zorganizowana przez Roja, Feminists4Jina i Socialist Solidarity.
Reprezentacja kolonialna i normalizacja wojny
„Wojna z terroryzmem” – imperialistyczny projekt, który na początku XXI wieku wywołał rozlew krwi w Afganistanie i Iraku – przekazała teraz pałeczkę Izraelowi: „prewencyjny” atak mający na celu powstrzymanie irańskiego zagrożenia nuklearnego. Po raz kolejny powtarza się dominujący scenariusz medialny: Izrael atakuje wyłącznie „obiekty wojskowe”, wykorzystując „precyzyjne pociski” i „inteligentne drony”, aby zapewnić irańskiemu narodowi wolność i demokrację.
Ale ta narracja nie dotyczy Parnia Abbasi, 24-letniej poetki zabitej w Sattarkhan w Teheranie. Nie wspomina o morderstwach Mohammada Ali Amini, nastoletniego zawodnika taekwondo, ani Parsy Mansoura, reprezentanta kraju w padelu. Nie ma ani słowa o Fatemeh Mirheidar, Niloufar Qalewand, Mehdi Pouladvandzie czy Najmeh Shams. Nie były to ani „cele wojskowe”, ani „zagrożenia nuklearne” – tylko ludzie, których ciała zostały rozczłonkowane w milczeniu światowych mediów, rozdarte przez izraelskie pociski. To tylko wierzchołek góry lodowej „wolności”, którą Izrael – wspierany przez Zachód – zamierza wprowadzić, gromadząc trupy i zniszczenie.
Siły reakcyjne, które sprowadzają „zmianę reżimu” do zwykłego przetasowania politycznego na szczytach władzy – bez żadnej rzeczywistej transformacji społecznej – otwarcie popierają teraz swojego długoletniego wybawcę, Izrael. Monarchiści zamienili ofiary bombardowań w statystyki, bezwstydnie deklarując: „Islamska Republika zabija tysiące ludzi rocznie, więc zabicie kilkudziesięciu lub kilkuset przez Izrael jest uzasadnione”. To ta sama dehumanizująca logika – ilościowe wyliczenia śmierci – którą Stany Zjednoczone zastosowały, aby uzasadnić zniszczenie Hiroszimy i Nagasaki: „Jeśli wojna będzie trwała, zginie więcej ludzi, więc zrzućcie bombę”.
Zabijanie cywilów podczas ostatnich ataków Izraela, wzmożona kontrola państwa w Iranie, niszczenie infrastruktury społecznej – żadna z tych rzeczy nie jest „niezamierzoną pomyłką” ani skutkiem ubocznym. To logika wojny, zwłaszcza gdy prowadzi ją reżim taki jak izraelski. Znane twierdzenie, że cywile lub obiekty niewojskowe są wykorzystywane jako „ludzkie tarcze” – kiedyś używane w Strefie Gazy, a teraz służące do usprawiedliwienia ataków na więzienie Dizelabad i szpital Farabi w Kermanshah – jest celowym zniekształceniem, stosowanym w celu ukrycia i odwrócenia prawdy o tej logice eksterminacji.
Nie ma czegoś takiego jak „sprawiedliwy atak” lub „uczciwe bombardowanie”. Historyczne doświadczenia Iraku, Afganistanu i Libii – tak, tej samej Libii, którą Netanjahu otwarcie podaje jako wzór dla zmiany reżimu w Iranie – krwawą prawdą potwierdzają tę tezę.

Demonstracja w Paryżu zorganizowana przez Roja, Feminists4Jina i Socialist Solidarity.
„Nowy porządek na Bliskim Wschodzie”: dlaczego Izrael zaatakował Iran?
Bezprecedensowa skala ataków Izraela wskazuje, że kraj ten dąży do całkowitej zmiany reżimu – lub jego upadku. Nie możemy uznać operacji „Rising Lion” za zwykłe przedłużenie długotrwałej wrogości między tymi dwoma państwami. Ma ona swoje korzenie w szerszym procesie regionalnym, który rozpoczął się 7 października od ciosu wymierzonego w tak zwaną „oś oporu” i obecnie dotarł do samego centrum struktur władzy w Teheranie.
Atak Izraela na Islamską Republikę Iranu stanowi najnowszy rozdział w szerszej transformacji geopolitycznej i gospodarczej Bliskiego Wschodu.
Dla Izraela Gaza nie jest jedynie polem bitwy – jest to projekt kolonizacyjny. Atak na Gazę jest kampanią mającą na celu eksterminację lub wypędzenie ponad dwóch milionów Palestyńczyków i przekształcenie skąpanej we krwi wybrzeża w wizję Trumpa „Riwiery Bliskiego Wschodu” – luksusowych plaż, kasyn i strefy wolnego handlu dla białych ludzi.
Krok po kroku Izrael wyparł Hezbollah z południowego Libanu, niszcząc jego infrastrukturę, zabijając dowódców i demontując jego machinę wojenną. To samo dzieje się obecnie z IRGC. W Syrii reżim wspierany przez Rosję, Hezbollah i IRGC – kosztem pół miliona ofiar śmiertelnych i dwunastu milionów wysiedleńców – nagle upadł pod naporem rebeliantów wspieranych przez Turcję. Korytarz szyicki Teheran–Bejrut, niegdyś strategiczna arteria łącząca Iran z Morzem Śródziemnym, stał się jego piętą achillesową – pasem startowym, z którego obecnie atakują go samoloty bojowe.
W nowo narzuconym porządku Bliskiego Wschodu blok kapitalistycznych mocarstw izraelsko-amerykańskich agresywnie przekształca region poprzez logistyczno-gospodarcze szlaki (korytarz Indie–Bliski Wschód–Europa), normalizację polityczno-gospodarczą (porozumienia Abrahamowe) oraz ekspansjonistyczny militaryzm w postaci ludobójstwa i aneksji Strefy Gazy.
W obliczu rozpadu „osi oporu” upadła długoletnia doktryna Islamskiej Gwardii Rewolucyjnej „ani wojny, ani pokoju” – strategia wywoływania kryzysów i kalkulowanej gry na skraj przepaści. Przez lata reżim wykorzystywał ograniczone, kontrolowane konfrontacje, aby zapobiec zarówno totalnej wojnie, jak i prawdziwemu pokojowi. Dziś znalazł się na polu bitwy, na którym zasady uległy nieodwracalnej zmianie.
Upadek ten, spotęgowany całkowitą utratą legitymizacji reżimu w kraju – czego wyrazem były masowe powstania w grudniu 2017 r. i listopadzie 2019 r. oraz ruch „Kobiety, życie, wolność” – stanowi ostateczny cios. Islamska Republika nie jest już w stanie zarządzać swoimi kryzysami, odkładać ich rozwiązania na później ani przenosić ich na zewnątrz. Nie ma żadnej legitymizacji w kraju i nie ma żadnej strategicznej przewagi w regionie. Jest spalonym szczątkowym tworem w powstającym zmilitaryzowanym, wielobiegunowym porządku.
W tym wirze krwi Stany Zjednoczone – ścigając się z Chinami i manewrując między Rosją – dążą do odzyskania swojej podzielonej hegemonii. Netanjahu trzyma się niekończącej się wojny jako biletu do przetrwania w kraju. W aparacie rządzącym Islamskiej Republikę wielu dąży obecnie do tego, by sami stać się narzędziami zmiany reżimu. Tymczasem ludność pozostaje zakładnikiem – uwięziona w wojnie, która nie jest jej wojną, wojnie, która nie daje żadnej nadziei na wyzwolenie.
Nie dla powtórki z Libii, nie dla masakry z lata 1988 roku
Przypomnienie drogi od „błogosławieństwa” wojny irańsko-irackiej dla konsolidacji Republiki Islamskiej w początkowym okresie jej istnienia do masowych egzekucji więźniów politycznych przeprowadzonych przez reżim latem 1988 roku jest dziś równie pilne, jak przypomnienie imperialistycznego kursu, który doprowadził do „libijizacji” całego społeczeństwa.
Historia „interwencji humanitarnych” w Iraku i Afganistanie – czy to pod pretekstem „broni masowego rażenia”, czy „zbrodni przeciwko ludzkości” – musi być czytana równolegle z historią walk w Iranie, które od czasów przed rewolucją 1979 roku do dziś błędnie przedkładały antyimperializm nad wszystko inne. Podobnie, kolonialną historię Izraela – od Nakby w 1948 r. po zdradę panarabizmu przez Nassera w 1967 r. – należy rozumieć z perspektywy Turkmen Sahry i Kurdystanu, miejsc wewnętrznego kolonializmu.
Przez ponad dekadę ideolodzy „wyspy stabilności” (nazwa nadana niegdyś Islamskiej Republice Iranu przez zwolenników reżimu) wykorzystywali strach przed „syryzacją”, aby piętnować niezależne walki społeczne i wzywać ludzi do urn wyborczych, przedstawiając krwawą interwencję IRGC w Syrii jako strategię odstraszającą, mającą zapobiec „syryzacji” Iranu. Samo przypomnienie tej historii wystarczy, aby zdecydowanie odrzucić dyskurs obozowców – dyskurs, który zamiast opierać się na zorganizowanej sile ludu oddolnego, ulega realpolitik i w imię antyimperializmu traktuje wroga wroga jako przyjaciela, nawet jeśli jest on równie zły.
Prawie 45 lat temu, na początku wojny irańsko-irackiej, niektóre postępowe grupy popadły w nacjonalizm, traktując wojnę jako wydarzenie „narodowe”. Posłużyło to jedynie umocnieniu islamskich rządów autorytarnych. Niektórzy milczeli, gdy Islamska Republika rzucała słowem „imperialista”, aby uzasadnić wprowadzenie obowiązku noszenia zasłon przez kobiety i wysłanie wojsk do Kurdystanu; inni, choć zabierali głos, nie zdołali zmobilizować opinii publicznej przeciwko wewnętrznemu wrogowi stworzonemu na wzór zewnętrznego, przyczyniając się w ten sposób do normalizacji hierarchii opartej na mężczyznach/Persach/szyitach.
W tej chwili – kiedy narracja o „stanie wyjątkowym” sugeruje, że jest to wyjątkowy, oderwany od rzeczywistości moment – nie ma nic ważniejszego niż odwołanie się do pluralistycznej, wielowarstwowej pamięci historycznej. Tylko z pozycji heterogenicznej, wielogłosowej pamięci historycznej – z punktu widzenia uciskanych narodów – możemy jednocześnie powiedzieć „nie” imperializmowi, opartej na wojnie kontroli państwa i kampizmowi. Projekt upamiętnienia tej wielowarstwowej historii – od Kabulu po Gazę, poprzez wspólne losy i różnice – nazywamy internacjonalizmem.
W świecie oscylującym między faszystowską militaryzacją a pozornie niekończącymi się wojnami, nasza droga prowadzi przez aktywne, masowe organizowanie się na rzecz natychmiastowego zawieszenia broni, pokoju i odrodzenia życia wbrew machinie śmierci. Nasze pole działania nie jest ani zorientowane na państwa, ani nie pokłada w nich nadziei – leży w trosce o siebie nawzajem, w wzajemnej pomocy i budowaniu sieci wsparcia, świadomości i solidarności – od osób starszych i dzieci po osoby marginalizowane i niepełnosprawne – czego wspaniałym przykładem było powstanie „Kobieta, Życie, Wolność”, w którym solidarność między uciśnionymi stała się siłą do życia, oporu i tworzenia.
Przejrzystość informacji i podnoszenie świadomości – bez powielania narracji Izraela lub Republiki Islamskiej – muszą być filarami tego kulturowego i politycznego oporu.
Poddanie się fatalizmowi i malowanie apokaliptycznej przyszłości, w której wszystko już się skończyło – to sposoby na powielanie logiki śmierci. Wbrew tej wizji przyszłości, niezwykle pilne jest stworzenie szeroko zakrojonej kampanii mającej na celu natychmiastowe zawieszenie broni i otwarcie horyzontu wyzwolenia:
Kobiety, życie, wolność przeciwko wojnie
Berxwedana Jiyan e
Opór to życie
Wolna Palestyna
Roja
18 czerwca 2025
